niedziela, 7 listopada 2010

Maharasthra

Ajanta to jaskinie kryjące świątynie buddyjskie. Jest ich trzydzieści. Świątynie datuje się między drugim w.p.n.e a szóstym n.e. Kompleks położony jest nad  zakrętem rzeki Waghore. Sławę Ajanty przyćmił blask nowych świątyń skalnych powstałych w oddalonej  o 150 km Ellorze  między 6 a 10 wiekiem n. e., aż w końcu ajanckie miejsca kultu uległy zapomnieniu. Na nowo zostały odkryte w 1819r. przez brytyjskich myśliwych. Większość  świątyń posiada bogato zdobione płaskorzeźbami „ganki”, proste cele modlitewne, szeregi kolumn wydających dźwięki- wszystko to wykute w skale. Kluczowym punktem świątyni jest wielki posąg siedzącego buddy usytuowany w jej tylniej części. Ściany świątyń pokryte są malowidłami. Freski z Ajanty powstawały poprzez nakładanie na suchą powierzchnię zmieszanego kleju zwierzęcego i wyciągu z roślin. Kolory tworzono również z lokalnych minerałów. Niebieski otrzymywano z lazarytu. Niektóre z jaskiń posiadają przepiękne sufity dekorowane geometrycznymi i roślinnymi wzorami o barwie czarno –białej, czerwono-białej lub z domieszką koloru niebieskiego. Malowidła przedstawiają sceny z różnych okresów życia Buddy. Szczególny nasz zachwyt wzbudza jaskinia nr.26 ze ścianą na której znajduje się olbrzymia figurą leżącego Buddy. Po zwiedzaniu jaskiń udajemy się  mostem na przeciwległe wzgórze do stóp wodospadu. Następnie wdrapujemy się na punkt widokowy. Widzimy stąd wszystkie jaskinie, a w dole wąwóz z płynącą Waghore. Idziemy trochę dalej niż wytyczony punkt z daszkiem i docieramy skąpymi skalnymi pastwiskami do miejsca w którym powstaje wodospad. Widok zapiera dech w piersiach- z małego potoczku woda spada w przepaść tworząc kaskady. Baseny otoczone są pięknymi formami skalnymi. Oczami wyobraźni widzę w tym miejscu cannonying , to byłby dopiero czad. Z dala od zgiełku hinduskich turystów( którzy w świątyniach czują się jak w wesołym miasteczku- krzyczą, śpiewają , słuchają z komórek swoich super przeboji )oczarowani tym magicznym miejscem czujemy się niczym odkrywcy z XIX w. Wzgórze porastają kaktusy i bambusy, skarłowaciałe drzewka owocowe. Ze skał gdzieniegdzie wystają ametysty. Siadamy nieopodal przepaści i moczymy nogi w potoku, trochę dalej woda tworzy płytki basenik, na brzegach w skałach widać skorupki pancerzyków krabich. Nad nami szybują olbrzymie ptaki drapieżne. Z zadumy brutalnie wyrywa nas nieubłagany czas. Jest 17-ta, czas wracać. O 17.3o zamykają kompleks- oczywiście zastanawiamy się co by się stało gdybyśmy zostali tu dłużej i wracali gęsto zarośniętymi wzgórzami, nie schodząc w dół oficjalną bramąJ. Wkraczając rozmarzeni w zmierzch, powracamy pieszo do oddalonego o 4 km naszego miejsca noclegu. Nazajutrz pakujemy się i wyruszamy do Aurangabad. Tam zatrzymujemy się w schronisku młodzieżowym.  30 km od miasta znajduje się cel naszej dalszej wyprawy- Ellora.  Kolejne starożytne centrum klasztorów, świątyń, kaplic, chórów rozciągające się na powierzchni 2 km. Znajdują się tam 34 obiekty wykute w skale na wzór tych z Ajanty. Tu znajduje się mieszanka religijna- 12 z nich to jaskinie buddyjskie, 17 jest hinduistycznych a  5 dżinistycznych. Spore wrażenie robi świątynia Kailasa poświęcona Shiwie. To największa światowa rzeźba monolityczna. Efekt ogromu najbardziej  widoczny jest z pobliskiej skały. Kiedyś świątynia była pokryta w całości biało- czerwonymi malowidłami, niestety do dnia dzisiejszego ocalały tylko nieliczne fragmenty.
Pozostawiamy za sobą Maharasthrę  z jej świątyniami buddyjskimi i hinduistycznymi i spragnieni morza kierujemy się na Goa.cdn/Luiz/
Ajanta

















jaskinia nr. 26


powyzej wodospadu



1 komentarz:

  1. Kochanej pani Jadzi,od nas też całuski.Ale wam zazdroszczę tych letnich ubrań. Kochani piszcie czekamy na wszystkie wasze przygody(karaluchy nadal mnie przerazają) buziaki
    Viola i panowie

    OdpowiedzUsuń