wtorek, 7 września 2010

Srinagar c.d.

Dzisiaj mieliśmy się spotkać z Rodą- kobietą z Chorwacji którą poznaliśmy w czasie drogi do Srinagar(jedyna turystka oprócz nas w autobusie-w trójkę było nam raźniej jadąc w nieznane).Mieliśmy wspólnie podróżować do Leh ze względu na mniejsze koszty wynajęcia jeepa no i oczywiście miłe towarzystwo. Niestety spotkanie nie doszło do skutku, podany przez nią telefon jest nieprawidłowy a ponieważ mieszka na innym jeziorze wyczuwamy brak chęci pomocy ze strony właściciela naszego house boat-u. Może gdzieś jeszcze nasze drogi się skrzyżują.


No cóż, Indie znów pokrzyżowały nasze plany, a raczej wymusiły ich skorygowanie. Zostajemy jeszcze jedną noc na naszej łodzi a dopiero potem wyruszamy ku Leh. Po drodze mamy dwie noce w Songmarg i dalej jeepem do Leh gdzie mamy zapewnione dwie noce. Wszystko to w cenie tylko… znów daliśmy się naciągnąć. Tak to jest, jedna agencja turystyczna przekazuje sobie turystę następnej, nie trudno im o to w takim miejscu jak Srinagar ze względu na niepewną sytuację jaka tu panuje, poza tym nigdy nie wiemy czy informacje jakie nam podają są prawdziwe czy nie. Jutro podobno ma być duże święto powiązane z bliskim końcem ramadanu (tak zrozumieliśmy) w związku z czym jeepy mają nie kursować, sklepy mają być zamknięte itp. Itp. Tak więc poszliśmy po raz drugi na łatwiznę i pozwoliliśmy zorganizować im nasz następny etap podróży. Oczywiście słono przepłacając; no cóż, chcemy mieć też wakacje, a ciągłe szarpanie z Hindusami jest bardzo męczące. Z drugiej strony cieszy nas, że możemy zostać jeszcze jedną noc w tym pięknym miejscu, pocieszamy się również tym, że w Leh będzie może trochę łatwiej zacząć w końcu samodzielną podróż, zresztą musimy tak zrobić bo w takim tempie nasze pieniążki szybko się skończą.

Dziś zrobiliśmy mały spacer po Srinagarze w towarzystwie Toufeeq-a (co wymawia się coś jak Tofik :)) Przeszliśmy kilka uliczek pełnych rozmaitych straganów, kręcących się zabiedzonych psów, stadek owieczek, kur i innych rozmaitych stworzeń. Byliśmy pod meczetem, gdzie musieliśmy przejść przez bramkę pilnowaną przez żołnierzy. Plac przed meczetem zrobił na nas piorunujące wrażenie, wokół masa ludzi modlących się do Allacha, drzewa tam rosnące roiły się od ptaków, ich śpiew przeplatał się z modlitwami wiernych dając ogłuszający efekt. Czuło się tam dość spore napięcie, dziesiątki wyznawców i my obcy wśród nich.

Dziś modły potrwają całą noc. Teraz kiedy to piszemy na naszym laptopie odgłosy modlitw wkradają się przez zamknięte okna. Dzisiejszej nocy Bóg odpuszcza wszystkie winny muzułmanom- opowiada Omer- człowiek, który nas wkręca:)(zapewnia ciągłość sieci jaką na nas narzucono w Delhi)

Ps. Wszystkiego najlepszego dla naszej kochanej Anna D.!Zapierających dech w piersiach wypraw! Dużo radości z pracy, własnego domku, kochanego Miśka zawsze u boku i wszystkiego czego tylko zapragniesz aby Ci się spełniało! życzymy z całego serca! Sto lat! Całuski!
P.s.2 Znajda, Lukasz wkoncu wszedl w 3D:)

piekarnia na jednej z ulic Srinagaru
Srinagar

Widok na Dal Lake spod stop meczetu, szkoda, ze nie wolno bylo robic zdjec w druga strone:(

8 komentarzy:

  1. Dzięki miśki za życzenia:) Luiza opisujesz rzeczywistość w taki sposób,że czuję się tak jakbym to sama przeżywała;)jestem wprost uzależniona od Waszego bloga:)

    OdpowiedzUsuń
  2. witajcie!
    Cieszę się że układa wam się ta podróż niemal fantastycznie. Pokazywałam Ciebie i Lukasza Kamilce, która nie umiała zrozumieć, że "siosia" jest daleko i cały czas wyczekiwała pod drzwiami myśląc że zaraz wejdziesz co rusz jak ktoś zadzwonił biegła do drzwi wołając "sosia"!!! a potem dała Ci buzi(oczywiście do komputera).
    A my cóż z Gosią wyczekujemy następnych opisów.
    ps.Heniek też zainteresował się waszymi wpisami i oglądał wasze zdjęcia i sam od siebie dopytuje się co u was słychać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozdrowienia z Bytomia, sie trzymajcie

    OdpowiedzUsuń
  4. ogladam codziennie czekam na dalsze wiadomosci to cudowne co ogladacie ale i przestraszne jestem pelna obaw uwazajcie bardzo na siebie pozdrawiam kotki tez u nas wszystko o.k. caluje

    OdpowiedzUsuń
  5. Serdecznie Was pozdrawiamy.Śledzimy na bieżąco Wasze zapiski i przezywamy razem z Wami te niecodzienne zdarzenia.Ten blog zwalnia Cie Luizo z opowieści szczegółów podróży.Fantastyczny pomysł,ze możemy być na bieżąco.Prosimy o więcej zdjęć i opisów miasteczek, wsi itp.
    Trzymajcie się cieplutko, uważajcie na bengalskie tygrysy i komary z malarią,
    Jola i Mutkole

    OdpowiedzUsuń
  6. Piszecie świetnie! To wspaniała odskocznia od płynących w deszczu Katowic! Pada i pada...A w Retro póki co OK!:)
    Kasia J.

    OdpowiedzUsuń
  7. Serdeczne dzieki!Calusy dla Kamilki.Mam nadzieje, ze sie nie martwiliscie, nie zawsze mamy mozliwosc dostepu do internetu!sciskamy wszystkich i calujemy!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam.Cieszę sie że mogę pozwiedzać dzięki Tobie tak wspanialy kraj jak Indie!!!Genialne zdjęcia jak i cały blog.Pozdrawiam i czekam na kawałek ziemi :)

    OdpowiedzUsuń